Witam wszystkich. Mam taki problem mianowicie jechałem sobie spokojnie Julką około 150km/h na 6 biegu gdy nagle się zapaliła kontrolka silnika. Na desce rozdzielczej pojawiło się kilka komunikatów że większość systemów jest niedostępne. Zatrzymałem się aby sprawdzić co ona oznacza. W instrukcji było napisane że mogę kontynuować jazdę ale muszę jechać bardzo spokojnie. Więc udałem się do serwisu w którym powiedziano mi że uszkodzona jest turbina. Byłem zdziwiony że tak szybko padła tym bardziej że bardzo dbałem o nią (zawsze po szybszej jeździe odczekiwałem zanim się ostudzi). Zrobili jakieś tam testy w z których wyszło że nie przeciążyłem nigdy silnika, olej jest i generalnie jest ok. Po 4 dniach zadzwoniłem do serwisu pytając co i jak i mi powiedzieli... stwierdzili że turbina musi iść do ekspertyzy i zewnętrzny autoryzowany serwis stwierdzi czego była wina uszkodzenia. Ponadto powiedzieli mi że samochód jest zalany nieprawidłowym olejem (Total coś tam) i tu zaznaczam że był on wymieniany w ASO przy przeglądzie gwarancyjnym przy 32k km ale w innym ASO. Czy jest to podstawa do odmówienia gwarancji? W jaki sposób mogłem sam uszkodzić turbo? Czy mam się czym martwić? Powiedzcie mi co teraz!? Turbina kosztuje 12k i średnio chce za to płacić jak auto jest na gwarancji! Nie wiem co robić jestem strasznie zmieszany...